środa, 2 września 2009

dzien 9 - Burgos

I jestesmy obecnie w stolicy regionu, w miescie Burgos. Jest ono strasznie wielkie, o czym mzoe swiadczyc fakt, ze szlak przez to miasto liczy sobie 8km!

Ale od poczatku. Dalo sie wstac w miare wczesnie, by o 6:30 byc juz w trasie. Niestety latarni w tak malym miasteczku poskapili i trzeba bylo potem uzywac latarki. Do tego widocznosc pogarszala unoszaca sie mgla, ktora trwala do okolo 8-9 rano.

Najpierw przechodzilismy przez 2 miasteczka (troche wieksze od tego co spalismy), a potem weszlismy znow na dosc gorski szlak, taki kamienisty. Szlo sie i szlo, oczywiscie pod gore. by zobaczyc we mgle krzyz - szczyt? Chyba jakis szczyt, blizej nie okreslony. Dodatkowo fajna atrakcja byl drut kolczasty ciagnacy sie wzdluz szlaku, chyba specjalnie pomysleli o nas, by nie zabladzic albo sobie poharatac noge :P

Nastepnie do Burgos mialy byc 2 szlaki - jeden ¨polami¨, drugi przez 3 miasteczka. Polami mial byc krotszy, wiec go wybralismy. Niestety w pewnym momencie bylo kiepskie oznaczenie (szlak szedl tylko w jedna strone, a nie we dwie) i poszlismy na skrot do tych miasteczek ,ktore chcielismy ominac. Ale wszyscy tak niestety zbladzili. No ale nic - popodziwialismy male miasteczka (gdzie raczej nic ciekawego nei bylo), a nastepnie juz szlismy droga prowadzaca do Burgos. Od konca ostatniego miasteczka mielismy do przejscia jeszcze ze 13km. Po drodze nie bylo zbytnio gdzie usiasc czy odpcozac, wiec szlismy twardo. Dopiero w miasteczku przylegajacym dosc mocno do Burgos zrobilismy posiedz z analiza mapki. Czekalo nas jeszcze przejscie czesci miasteczka, dzielnicy fabrycznej i jeszcze z polowy miasta. Szlo sie monotonnie i dlugo chodnikami mijajac tlumy przechodniow (tak dziwnie tylu ludzi mijac po drodze).

Ale doszlismy! Dzis przeszlismy okolo 26km i jestesmyw shchrosniku, ktore zostalo niedawno odnowione i jako tako nie ma pokoi. Posiada 6 pieter i na kazdym sa jakby ¨korytaze¨z 2 pietrowymi lozkami (moze potem foto), wiec sie nie czuje tego tlumu.

Po codziennych obowiazkach udalismy sie do miasta. Tym razem procz zwyklych czesci naszej wycieczki znalazla sie tez apteka. Wstyd przyznac, ale pobolewa mnie noga w piszczelu, przez co mam problemy ze zginaniem jej. Ale powiedzielismy pani w aptece pare slow po hiszpansku, o co chodzi i dala jakas masc - oby pomogla.

Miasto duze, ale jak zwykle obok ladnych budynkow i kamieniczek stoja ruziny lub gole sciany (puste w srodku domy). Weszlismy na taras widokowy, z ktorego miasto robi ogromne wrazenie. A teraz po zwiedzaniu miasta siedzimy w kafejce piszac posta :)

No i musimy sie pochwalic - stuknela nam druga setka! Dokladnie przeszlismy juz okolo 216km!!! Juz ¨tylko¨486 km!!!

Pozdrowienia dla wszystkich, a w szczegolnosci dla zmagajacych sie z kampania wrzesniowa! Trzymamy kciuki jutro i pojutrze!

2 komentarze:

  1. ahoj!próbowałam już zrobić Wam komentarz dwa razy ale mi nie wyszło..może tym razem się uda.Jestem pełna podziwu i uznania.Noga Goś ma prawo boleć bo dzwigacie ciężary. U nas w polszy nic ciekawego.Mam pytanie czemu mnie nikt nie uprzedził że egzamin z mse jest tak trudny!;) przesyłam moc ciepłych uścisków na zimne poranki i orzezwiajacych na gorace popołudnia:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Monis, moze jednak nie bedzie zle z egzaminem! Kiedy wyniki?
    Dzieki za komentarza i pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń