Dzien jak zwykle zaczal sie ospale. Nie to, ze nie chce sie wstawac, ale po prostu lubi sie polezec w lozku. Bylismy w pokoju 4-osobowym, wspoltowarzyszom tez sie nie spieszylo. Obserwujmy ze im dalej tym ludzie pozniej wychodza, dluzej spia. My tez wzglednie pozno wyszlismy bo dopiero o 6:50.
Na poczatku mielismy mala rozmkinke z wyjsciem z miasta, poniewaz niestety poskapili znakow i myslelismy ze zabladzilismy - nikogo przed nami, nikogo za nami. Ale po okolo 1,5km wedrowce bez zadnych drogowskazow okazalo sie, ze dobrze idziemy (wczesniej wiedzelismy ze idziemy obok drogi, wzdluz ktorej wg naszej mapy idzie szlak, wiec szlismy dalej).
Jak juz wczesniej wspominalismy, dzis czekaly nas podejscia. Zaczynalismy z wysokosci 860m.np.m. a obecnie znajdujemy sie na wysokosci 1140m.n.p.m. Nie bylo tak zle z podejsciem, bo co okolo 4km byla jakas miejscowosc i podejscie bylo dosc dobrze rozlozone.
Wszystkie miejscowosci po drodze jak i obecna wydaje sie zyc glownie droga camino - ma odnowione czesci ktorymi biegnie szlak (betonowe podloze, czy odnowione budynki) i bary czy inne uslugi specjalnie dla pielgrzymow. Np. w miejscowosci w ktorej dzis stacjonujemy sa 4 schroniska, 2 hostele, 3 bary i sklep (zdzierski do kwadratu, ale nie bede sie o tym rozpisywac). Nawet ladnie miasto wyglada - takie kamienne kamieniczki wzdluz ulic, co jakis czas sama sciana po kamienicy. Nawet 3 koscioly maja w miescie, ale pomimo ze dzis niedziela, to w zadnym msza sie nie odbywa :P
Mieszkamy w publicznym schronisku, 22-osobowy pokoj. Jest w porzadku, choc bardzo nisko jest pietrowe lozko, ale da sie rpzezyc. Poprzechadzalismy sie po miescie, popodziwialismy widoki (na gory z wiatrakami) i obecnie siedzimy w barze, gdzie jest internet i o 19 czeka nas ¨menu dni w restauracji mieszczacej sie w tym samym budynku tylko w glebi.
Konczymy, bo smrod papierosowy i wszechobecna ciemnica barowa jest trudna do zniesienia :P
Dzis zrobilismy 20km. Teraz bedziemy robi krotsze odcinki z powodu podejsc ale takze z powodu dosc duzego zapasu czasu, ze nie mamy co sie spieszyc do Santiago. Planujemy isc jeszcze 13 dni i w sobote wkroczyc do Santiago. Jutro chyba stuknie nam dwie trzecie trasy.
Zdjecia: widok na miasto po drodze(ale nie przechodzilismy przez niego), widok drogi, Bartek dobija sie do kosciola, ja z widokiem z miasta, niebo nad miastem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz