piątek, 4 września 2009

dzien 11 - Castrojeriz





No i dzien dzisiejszy.

Rano wyruszylismy jakos okolo 6:45, szlak wiodl jedynie polami o urozmaiczeniu wylacznie pokonywaniem kolejnych pagorkow. Mimo przejscia 21km minelismy tylko jedna miejscowosc - Hontanas. Wydawalo by sie ze to moze jakas wieksza miejscowosc, ale neistety bylo inaczej. Do tego pustki na ulicach (za wczesnie bylismy?) i malo ciekawych rzeczy. Jedynie ciekawe moze byc jej umiejscowienie, bo w takiej dolince pomiedzy pagorkami - dlugo jej nie bylo widac, dopiero przy samym zejsciu.

Po tej miejscowosci szlak wiodl droga, wiec co jakis czas trzeba bylo sie chowac przed samochodami (ale bardzo rzadko - ruch niewielki, bo jakas bardzo lokalna droga), ale za to rowno i szybko sie szlo.

Samo miasto w ktorym jestesmy, czyli Castrojeriz, polozone jest jakby w polkolu pod gorka, na ktorej sa ruiny zamku. Wyglada to bardzo ciekawie z daleka, z bliska juz mniej, bo chca przejsc przez miasto idzie sie albo dluuugo (bo miasto dosc wasko usadowione) albo w dol lub w gore. Schronisko znajduje sie raczej przy koncu miejscowosci, wiec cale miasto zwiedizlismy juz idac do schroniska :P Szedl z nami Francuz (taki spedalony jakis) bo neibardzo sie orientowal, gdize schronisko, a by zrobilismy sprytnie zdjecie mapy miasta i wiedzielismy.

Na miejscu bylismy jako 3. i 4. o godiznie 11:15 a schronisko mieli otworzyc dopiero o 13:30 - myslielismy ze bedzie sporo czasu, wiec zmienilismy buty, psozlismy do sklepu i rozlozylismy sie na karimacie. Ale o dziwo juz o 12 facet (z duza siwa broda) otworzyl albergue i weszlismy. Jest tu tylko 30 miejsc i to w jednej sali, wiec dzis kolejny rekord! :P

Poodpoczywalismy, poszlismy na miasto - maja nawet supermarket, ale tego drogiego internetu nei mozemy przebolec... w miescie sa nawet pozostalosci po dawnych murach obronnych, wiec nawet ciekawie miasto wyglada.

Dzis przeszlismy takze 21 km. Wczoraj stuknelo nam jedna trzecia camino!! Dzis juz mamy za soba ponad 250km!! :)

Idziemy juz - czas sie konczy, a jeszcze obiad trzeba zrobic :P

Pozdrawiamy!!

Edit: uzupelnienie o opis zdjec: Bartek na szlaku, widok kosciola w Casrtojeriz, schronisko 30-osobowe, czyli jak noclegownia :P, ja przy pielgrzymie

3 komentarze:

  1. jestem pełna podziwu Waszej 1/3! Pozdrawiam z Brodeł (czyli od siostry)!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieki! Zyczymy milego pobytu u siostry!

    OdpowiedzUsuń
  3. u mojej siostry jest bardzo miło, gorzej z UJ-tem, bo załatwiam wpisy... ale to już ostatnie dni ;)

    fajne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń