




Piszemy dzis, bo jutro mozemy nie miec internetu. Internet tez za euro, ale tylko 25minut, wiec cedziemy sie streszczac.
Dzien zaczelismy baaardzo pozno - jak zwykle trafilismy na pokoj ludzi ¨leniwych¨w duzej przewadze rowerzystow, ktorym nie spieszylo sie do rannego wstawania. W trase wyruszylismy dopiero o 6:45.
Trasa dzis ogolnie dosc nudnawa, bo prawie 90% niej przebiegala przez szlak obok drogi. Ale za to dzis bardzo duzo miasteczek po drodze zaliczylismy - w sumie 5 po drodze. Jak zwykle zycie o tak porannych godzinach nie istnieje, wiec glownei sie tylko pielgrzymow innych spotykalo.
Zrobilismy dzis 24km, ale jak zwykle najbardziej dluzyly sie ostatnei kilometry. Po osiagneiciu miasta mielismy do wyboru szeroka game schronisk - w miescie jest ich az 4. Jednak na trasie bylo duzo reklam schroniska z basenem... brzmialo kuszaco, a do tego kosztowalo ¨co laska¨. Juz pod samym miastem oglaszalo sie tez inne, tez z basenem po 5 euro. ale na miejscu okazalo sie ze te drugie jest pod miastem (wiec daleko do sklepow i centrum), wiec dzielnie szlismy dalej. A wlasciwie beiglismy, bo uznalismy, ze wszystkich skusi basen, a jest tylko 60 miejsc w schronisku.
Na miejscu okazalo sie, ze jestesmy dopiero osmymi i dziewiatymi pielgrzymami, do tego okazalo sie, ze nei jest ¨co laska¨, ewentualnie mozna uznac, ze z gory ustalili ta laske na 5 euro. Ale chociaz basen byl i jest naprawde! Pelni oczekiwan na wykapanie sie w basenie zrobilismy normalne obrzadki codzienne i przebrani w kostiumy powedrowalismy w strone basenu. zdziwilo nas, ze nikt z niego nie korzysta... ale szybko przekonalismy sie dlaczego :] otoz woda w nim byla nizbyt ciepla tak delikatnie mowiac :P wiec plywanie w basenie skonczylo sie na pluskaniu i na moczeniu nog - taka krioterapia :P prazylo slonce, wiec bylo dosc przyjemnie tak sobie posiedziec.
Po siescie wyruszylismy na miasto, a wlasciwie miasteczko. Duzo do zwiedzania nie bylo, ale na rynku znalezlismy trzepoczaca polska choragiewke wsrod innych choragiewek. Po przechadzce zwiedzilismy od srodka supermarket, gdzie nie dosc ze daja torebki to pani jeszcze wszystko pakuje! jakos tak dziwnie porownujac z polskimi realiami :P
Na obiad dzis byly parowki, zrobione samodzielnie. A i Pan zajmujacy sie schroniskiem jest strasznym pedantem, poucza wszystkich jak zmywac i w ogole jak poslugiwac sie kuchnia. Ale zna co najmniej 3 jezyki, w tym angielski, wiec jest dobrze :)
Chwile temu troche popadalo, ale mamy nadzieje, ze jutro juz nie bedzie padac i bedzie dobrze sie szlo. Czekaja nas co najmniej 24km, w tym sporo podejsc pod gore. mamy nadzieje, ze kondycyjnie nie padniemy.
Pozdrawiamy!
Zdjecia: tak pielgrzymuje (a tak naprawde to w makiecie w Santo Domingo), widok z drogi, my na basenie, widok miasta Belorado i na koniec ciekawostka przyrodnicza - na rynku sa drzewa, ktorych galezie sie zlaczyly i tworza tak jakby dach (cien).